Sunday, September 1, 2013

Mazo de la Roche, pisarka kanadyjska.



Moja znajomość z pisarką Mazo de la Roche i Rodziną Witheoaków
 
Kiedy wracałam z biblioteki do domu dzierżąc triumfalnie kolejny tom Rodziny Witheoaków, losowaliśmy z tatą, kto będzie pierwszy czytał? Mama nie brała w tej rozgrywce udziału, za to podczytywała, kiedy miała wolną chwilę, a nas nie było na horyzoncie.  Rodzina kanadyjskich farmerów, bezpardonowo zagościła w naszym życiu i domu, jakby naprawdę z nami mieszkali.  Rozmawialiśmy o nich jakbyśmy mówili o wspólnych, bardzo lubianych znajomych, spekulowaliśmy, jakie podejmą decyzję, albo krytykowałyśmy już podjęte. Miałam wtedy naście lat i chyba to była pierwsza saga, która mnie aż tak bardzo wciągnęła. Forsythów czytałam i oglądałam serial, ale wydali mi się sztywni i bezbarwni.  Nie mieli w sobie ognia i temperamentu, który miała Adelina Whiteoak i jej potomkowie. W Polsce w tamtym czasie zostało przetłumaczone tylko osiem tomów. Nic mi to nie przeszkadzało, bo nie miałam pojęcia, że jest więcej części, dopiero będąc w Kanadzie doszperałam się reszty. Również tu dowiedziałam się nieco więcej o tej kontrowersyjnej postaci i skądinąd, dobrej pisarce, jaką była Mazo de la Roche. Zanim powstała saga o Witheoakach, Mazo miała już na swoim koncie kilka powieści i dwie sztuki teatralne. Żadna z nich nie przyniosła jej takiej sławy jak Rodzina Witheoaków 
Rodzina Witheoaków cała kolekcja po polsku
W 1927 roku tom pod tytułem „Jalna”, wygrał autorce nagrodę miesięcznika „Atlantic, i niebagatelną sumę 10.000 dolarów oraz olbrzymią popularność wśród czytelników. Mazo była osóbką wykształconą, ciekawą świata, choć jej biografowie określają ją, jako osobę nieśmiałą i cichą, nie myślę żeby to była do końca prawda. Studiowała sztukę i literaturę angielską na uniwersytecie w Toronto, a między latami 1930-40 mieszkała w Anglii, gdzie była częstym gościem królewskiej rodziny. O jej charakterze i śmiałej , niepokornej osobowości, świadczy jej związek partnerski z Caroliną Clement, co w tamtych czasach było nie lada  wyzwaniem. Mieszkały pod jednym dachem, a z czasem powiększyły swoją rodzinę o dwoje zaadoptowanych dzieci. Jakkolwiek prowadziły tryb życia raczej odosobniony, jednak układ między dwiema kobietami był tajemnicą poliszynela, tematem pomijanym przez prasę i towarzyskie sfery
Mazo de la Roche
Akcja wielotomowej intrygującej sagi o Witheoakach rozpoczyna się, kiedy młody kapitan Filip Witheoak dostawszy w spadku po zmarłym w Montrealu wuju sporą posiadłość, decyduje się na zakończenie kariery wojskowej i opuszczenie Indii, gdzie stacjonował od lat. Wraz ze swoją rudowłosą, pełną temperamentu irlandzką żoną Adeliną i małą córeczką, przenoszą się do prowincji Quebec w Kanadzie.
Po roku pobytu w Montrealu i przeżyciu bardzo srogiej zimy, dawny przyjaciel Filipa, zamieszkały obecnie w Ontario, w pełnym entuzjazmu liście namawia kolegę, aby wraz z rodziną osiedlił w pobliżu. Twierdzi, że klimat jest tam dużo łagodniejszy i śnieg prawie nie pada. ( Mój przypisek; musiało być jakieś nadzwyczajne ocieplenie klimatu w tamtych czasach, bo ja nie przeżyłam żadnej zimy w Ontario bez śniegu E.G.S) 
 Na pamiątkę indyjskiego garnizonu , gdzie spędzili kilka wspaniałych lat, Adelina i Filip po przeprowadzce do Ontario i zbudowaniu domu nazywają go Jalną. 

Jalna
Ta  farma odgrywa w życiu całej rodziny Witheoaków szalenie istotną rolę. Kochają ją wszyscy i miłość ta jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wracają do Jalny po trudach wojny, po podróżach po świecie, po studiach, po hulankach i miłostkach w wielkich miastach. Kochają też Adelinę, najpierw, jako matkę, a potem babkę, choć przy jej despotycznym i upartym charakterze wcale nie jest łatwo ją kochać. Mazo de la Roche stworzyła niepowtarzalny klimat w swojej opowieści pokazała miłości, nienawiść, rywalizacje, zdradę, chciwość, ale również pokazała takie wartości jak uczciwość, szacunek prawość, przywiązanie do tradycji, rodziny i korzeni, słowem wszystkie uczucia, które buzują duszy człowieka. Jej bohaterowie, są pełni zalet i wad, kochają mocno, ale też mocno nienawidzą, w ich emocjach nie ma temperatury letniej, są pełni pasji ognia, żywi i barwni.
Kiedy przed latami mieszkając jeszcze w Polsce czytałam o wyrębie lasów pod przyszłą posiadłość, o prawie dziewiczej puszczy, w jakiej Witheoakowie się osiedlili, gdzieś tam w jakimś dalekim Ontario, o którym się oczywiście uczyłam na lekcjach geografii, ale było miejsce tak nieosiągalne jak nieosiągalne jest obecnie, na przykład, podróż na Marsa.
I cóż się okazało po latach, że ta dziewicza knieja gdzie Mazo umieściła rodzinę arystokratycznych farmerów to obecna Clarkson, dzielnica Mississaugi, a Mississauga jest młodszą siostrą miasta Toronto
Prototyp Jalny, Mazo de la Roche, znalazła tam gdzie przez kilka lat mieszkała, czyli na farmie  Filipa Sovereign.
Prototyp Jalny,
Sovereign House
Dziś mieści się tam Mazo de la Roche Heritage Display Centre.
Władze miasta i mieszkańcy pamiętają swoją pisarkę, i tak w Clarkson są liczne ulice poświęcone de la Roche, jak "Jalna Ave." "Cres Mazo.", Renny Cres., Jest też szkoła nazwana imieniem autorki i Park Witheoaków

I pomyśleć, że moje pierwsze 20 lat w Kanadzie mieszkałam w Kitchener w odległości ok. 70 kilometrów od tego miejsca i choć wiedziałam już o tym i obiecywałam sobie ,że odwiedzę, muzeum autorki i dom który obrazuje Jalnę niestety nigdy się nie udało, mimo że w Mississauga była dziesiątki razy. Tak to zwykle bywa, jak się ma blisko, może teraz, kiedy mieszkam 350 km, będzie paradoksalnie łatwiej.
Jeszcze wspomnę tylko o serialu nagranym na podstawie tej książki. Oglądałam go w latach siedemdziesiątych w polskiej telewizji i nie mogłam rozpoznać bohaterów, ani zdarzeń.  Producenci i scenarzyści jak to jest w ich zwyczaju, tak pozmieniali i poucinali wątki, że dla kogoś, kto czytał powieść jest to niezmiernie irytujące. Polecam książkę, nie polecam filmu. I jak zwykle, optymistycznie czekam na Wasze komentarze

 

3 comments:

  1. Mam chyba cały komplet tej sagi, ale czytałam bardzo dawno i z pewnością było to związane z serialem, który oglądaliśmy.
    Dzisiaj już nic nie pamiętam i nawet nie wiem czy już bym wracała do tych książek wracała. Oczywiście z braku czasu na tego typu powtórki.

    ReplyDelete
  2. Tak, czas nas nieustanie pogania, ale czasami warto sie na moment zatrzymać i wrócić do dawnych bohaterów, jak do długo niewidzianych przyjaciół.
    Mam kilka takich książek do których wracam z sentymentem i z uczuciem jakbym wracała do domu z długiej podróży.

    ReplyDelete
  3. Witam, przeczytałam dwie pierwsze części w systemie pdf, gdy sięgnęłam po 3 okazało się, ze jest ogromny przeskok czasowy, czy to możliwe? Proszę mną pokierować, powieść bardzo mnie wciągneła nie chce mi się wierzyć, ze skończyłam na tym, jak dzieci miały się udać do szkoły do Anglii a 3 część zaczyna sie od rozmowy Ernesta z guwernantką? Pomocy !!!

    ReplyDelete